Odyn umiera, z łańcucha chce sie zerwać Ogar Księżyca. Dziś nie mam siły na jakąkolwiek walkę. Odebrano mi resztki zapału...więc bawmy się, bawmy w wasz świat. Gdziekolwiek spojże pusta księżycowa równina. Nie ma nic we mnie.Tylko ta zionąca samotnością dziura, ten wiecznie brakujący element. Niepełna znów jestem. Nieposkładana, niepocieszona, niedopieszczona. Niepotrzebna?
Idę spać w Bezsennej Wieży, na cichej planecie za krańcem kosmosu. Zimno...Nie ma tych ramion które powinny mnie tulić. Jestem zupełnie sama.
borderline bpd współuzależnienie pograniczna osobowość żona alkoholika mrok alkoholizm seksoholizm beznadzieja śmierć autodestrukcja samobójstwo
czwartek, 21 lutego 2008
wtorek, 19 lutego 2008
I znowu nie wiem czy chcę uciekać czy zostać. Ciągle coś obracam w zgliszcza, a potem wskrzeszam to z dbałościa o najmniejszy szczegół, tak by mogło egzystować dalej. Walczyć?... Odegrawszy rolę Odyna postanowiłam udac się na zasłużony spoczynek. Lecz jak zwykle nie było mi to dane. Wojna jest we mnie, wojna jest mną. HEIC NOENUM PAX!!! Tu nigdy nie będzie pokoju...
Nie wiem co robić. Odkopać topór i nadal niszczyć siebie w imię... własnie...w imię czego? Ideału ha ha ha ha!!! Nie ma ideału NIE MA NIE MA NIE MA!!! I jeśli chcę uratować resztki siebie musze raz na zawsze przestac wierzyć w ideały. Ale ten buntownik we mnie nigdy nie daje mi spokoju... Muszę mordować, mordowac siebie, codzień prawie. Tylko wtedy jestem sobą. Walczę o to by móc być sobą. Ale to znowu tylko zmierzch bogów. Po co wszczynac walke gdy klęska jest wiadoma. A własnie po to, by móc powiedzieć że chociaż próbowało sie walczyć o siebie. Przegram, bo nikt na tym świecie nie pozwoli mi być sobą.
A przeciez kiedyś wierzyłam w rzeczy absolutne. I były, istniały. Jako fantom który pękł w końcu i zabił mnie tym. Umarłam. I żyje:) A wtedy własnie byłam sobą. Byłam fantomem siebie. Ale to było takie piękne...
A teraz przykuli mnie kajdanami do twardej ziemi i każa sie uczyć jak bardzo jest twarda. Że to jest TU i TERAZ, że ja musze być silna i twarda i poznac co znaczy NORMALNE, i nie ma tu już miejsca na krzyki i płacze, nie ma miejsca na CUDY i nie przyjdzie nikt żeby mnie uwolnić...
I może nawet tak mi lepiej, otwieram oczy i próbuje...tak zwyczajnie, normalnie.Odnaleźc w normalności siebie. Taaak, wiem, że chcecie dobrze. Tak jest naprawde dobrze, czasami... Więc próbuje współpracować, choć z róznym skutkiem to wychodzi, próbuje zabić w sobie tego buntownika, marzyciela...Nie, nie będe Prometeuszem i nie przyniosę wam ognia...bo ten ogień to też przecież fantom...
- Ciiiiicho! Daj mi spokój- własnie wywieszam białą flagę...ha ha ciekawe na jak długo...
A może po prostu nikt mnie nie przytulił kiedy umarłam? I nadal tego nie robi.
Nie wiem co robić. Odkopać topór i nadal niszczyć siebie w imię... własnie...w imię czego? Ideału ha ha ha ha!!! Nie ma ideału NIE MA NIE MA NIE MA!!! I jeśli chcę uratować resztki siebie musze raz na zawsze przestac wierzyć w ideały. Ale ten buntownik we mnie nigdy nie daje mi spokoju... Muszę mordować, mordowac siebie, codzień prawie. Tylko wtedy jestem sobą. Walczę o to by móc być sobą. Ale to znowu tylko zmierzch bogów. Po co wszczynac walke gdy klęska jest wiadoma. A własnie po to, by móc powiedzieć że chociaż próbowało sie walczyć o siebie. Przegram, bo nikt na tym świecie nie pozwoli mi być sobą.
A przeciez kiedyś wierzyłam w rzeczy absolutne. I były, istniały. Jako fantom który pękł w końcu i zabił mnie tym. Umarłam. I żyje:) A wtedy własnie byłam sobą. Byłam fantomem siebie. Ale to było takie piękne...
A teraz przykuli mnie kajdanami do twardej ziemi i każa sie uczyć jak bardzo jest twarda. Że to jest TU i TERAZ, że ja musze być silna i twarda i poznac co znaczy NORMALNE, i nie ma tu już miejsca na krzyki i płacze, nie ma miejsca na CUDY i nie przyjdzie nikt żeby mnie uwolnić...
I może nawet tak mi lepiej, otwieram oczy i próbuje...tak zwyczajnie, normalnie.Odnaleźc w normalności siebie. Taaak, wiem, że chcecie dobrze. Tak jest naprawde dobrze, czasami... Więc próbuje współpracować, choć z róznym skutkiem to wychodzi, próbuje zabić w sobie tego buntownika, marzyciela...Nie, nie będe Prometeuszem i nie przyniosę wam ognia...bo ten ogień to też przecież fantom...
- Ciiiiicho! Daj mi spokój- własnie wywieszam białą flagę...ha ha ciekawe na jak długo...
A może po prostu nikt mnie nie przytulił kiedy umarłam? I nadal tego nie robi.
sobota, 16 lutego 2008
piątek, 15 lutego 2008
niespodzianka, błęKitna noc, zawiedzione oczekiwania, niespOdziewany rozwój wydarzeń, marzenie nie do spełnienia, oschłość serCa, drżenie duszy, nowa nadzieja, cHwilowa pieszczota, zagubienie, skradziony pocAłunek, chęc ucieczki, powrót, siła raMion, oparcie, odrzucenie, tęsknota, nieistotne szczegóły, łaknienie czułości, spokojny sen, horyzont
Subskrybuj:
Posty (Atom)