niedziela, 9 czerwca 2013

Dlatego nigdy nie pytaj komu bije dzwon, bije on tobie

Znów w strugach deszczu spotykamy się i spotkać się nie możemy. Wołasz mnie? Czy mi sie tylko tak wydaje? Powiedz...proszę powiedz...co stało sie 19 maja? Powiedz, ja nikomu nie powiem. Zaufaj mi, jestem taka jak Ty. Jestem klaunem, błaznem idiotą, a w środku wiecznie wiecznie zionie czarna dziura, przepaść, wieczny grób. Sheol. My nie umrzemy, my urodziliśmy się martwi. To nie była Twoja śmierć, to była Twoja wolność. A cóż ja opłakuje? Ciebie czy siebie? Twoją śmierć czy moją? Jesteśmy tacy sami, ale to Ty przetarłeś szlak. Pokazałeś mi, że można. Uwolniłeś coś, uwolniłes mnie...Jesteśmy tacy sami. Wiem co czułeś tego dnia, wiem co czułes przez całe życie...a potem...leżałam razem z Tobą w tym ciemnym zimnym miejscu. Nie chciałeś puścić mojej ręki. Więc trzymałam ja. W tym dziwnym zimnym miejscu...a potem...cóż było...zakopali nas tam, pod ziemią. I leżymy tam razem nadal, z tym że ja jeszcze pojawiam się na powierzchni. Ty już się nie pojawisz. A potem...a potem...
potem...
Przyszedłeś do mnie we śnie
Wróciłeś
Przyszedłeś czysty, nowy i wolny
Tylko ja byłam naznaczona
Twoją historią

Przyszedłes się bawić

Poszlismy w noc
Po bruku mokrym od deszczu, po bruku srebrnym od księżyca
Po wódkę

Tuliłam Cie mocno do siebie
Koszula zmokła Ci na deszczu
A ja kleiłam sie do niej coraz bardziej

Śmiałeś się

Skończyła się wódka
Zgubilismy droge do sklepu
Serce pękło, księżyc zgasł
Puściłam twoją rękę
Odszedłeś


A gdybym kiedyś o tym zapomniała to był najbardziej deszczowy i najzimniejszy maj w historii świata.  Pierdolona wiosna w końcu wyglądała tak jak wyglądać powinna. I nadal ciągle pada...

"Życie jest tylko przechodnim półcieniem, Nędznym aktorem, który swą rolę Przez parę godzin wygrawszy na scenie W nicość przepada - powieścią idioty, Głośną, wrzaskliwą, a nic nie znaczącą.”

 Zawsze byliśmy wrzaskliwymi idiotami.