sobota, 30 sierpnia 2008

Szkoda mi mojego ciała. Biedne jest z tymi wszystkimi bliznami, przycharami...To tylko dowód tego że JA weszło w interakcje z tzw. światem. Biedne...nie jego wina. To wina ich...a ono cierpi.

wtorek, 26 sierpnia 2008

Czy można było ta bardzo się pomylić? Czy maleńki element może tak bardzo nie pasować do całej układanki? Odwieczne pytanie bez odpowiedzi...zadam je po raz kolejny DLACZEGO ZNALAZŁAM SIĘ NA TYM ŚWIECIE SKORO TAK BARDZO DO NIEGO NIE PASUJE??? Ja nie mam skóry, wszystkie nerwy nosze na wierzchu, wciąż ktoś na mnie wpada lub ociera się o mnie, można oszalec. Nie rozumiem schematów. N I E  R O Z U M I E M. I nigdy nie zrozumie. Nie wiem co znaczy to, czy tamto, bo dla mnie znaczy zupełnie cos innego. Nie umiem udawac chociaż cholernie bardzo próbuje. Nie potrafię wtopić sie w wasz świat bo on nie jest mój. Nie wiem co i jak mam robić. Nie mam pojęcia jak się bronić. Każdy dzien jest dla mnie jak pierwszy, ciągłe przechodzeie przez piekło. Dzień, noc, zły dzień, jeszcze gorsza noc. W kółko to samo.Wąż zeżarł własny ogon i wszystko sie zapętliło. Czasem myśle sobie uhm juz wiem jak mam to zrobić...i robie na odwrót. Nie umiem... Podobno sa ludzie szczęśliwi. No bo sa, widze ich czasem. Więc po co ja tu jestem skoro nigdy nie bede/nie bede umiała/nikt mnie nie nauczy być szczęśliwą...Bezsensowny bełgot wciąz tych samych mysli. I znowu znowu znowu JEBANA PIERDOLONA SAMOTNOŚC!!!!!!!!

środa, 20 sierpnia 2008

Dzisiaj dokładnie nie pamietam czym bylismy. Dysydentami świata? Wypowiedzielismy wielką wojne, trwalismy w niej przez lata, kazdy dzień był bitwą, poleglismy bo nie było pokoju miedzy nami. Z czym walczylismy? Chyba ze śmiertelnością. Bylismy święci, nietykalni, wierzylismy w to, że możemy zapanowac nad smiercią. Było w tym tyle ułudy co spełnienia. Choć nigdy więcej potem nie wierzyłam tak mocno, nie byłam tak silna swoja wiarą, nigdy juz nie byłam niesmiertelna...Sprzeczalismy się o to kto na czyim grobie zapali swiatło, chociaz na prawde pragnelismy lezec w jednej trumnie. Krew...krew lała sie codziennie, blizny zarastały bliznami. Boże, alez bylismy slepi. podpisaliśmy z Toba pakt. I może do cholery dostalismy to czego chcieliśmy? Niepamiętam...Pamiętam tylko że potrafilismy odnaleźc cały śiat w ziarenku piasku i nic, zupelnie nic nie było nam potrzebne. Bylismy wolni a jednak przykuci do ziemi. Ta ziemska powłoka bolała najbardziej, wstrzymywała nasze plany, przeszkadzała. Chcielismy ją zrzucic nie wiedząc o tym że zostalibysmy nędznymi robakami, nagimi i bezsilnymi, które spaliłoby nawet słabe słońce. I po cóż nam to wszystko było? Mowiłes "będziesz jeszcze piekniejsza kiedy bedziesz kobietą". Tymczasem ja sie zestarzałam w jednej chwili. I już wtedy wiedziałam że nic więcej nie bedzie mi dane. A jednak podążałam raz obranym kierunkiem i nic nie było w stanie mnie powstrzymać. I znów coraz więcej krwi...az w końcu umarłam. Moje cialo leżalo sobie gdzies tam na dole a ja? czym ja wtedy byłam? gdzie byłam? tego tez nie pamiętam. Po długim czasie wróciłam w swoje ciało. Z początku obce, inne...musiałam sie przyzwyczaić. Zrozumiałam wtedy że moja śmiertelnośc, fizycznośc jest jedyną drogą by dojśc do jakiejś wiary. Moja ostatnia szansa...Trzeba wziąc ten świat za ryj i zacząc od poczatku! To wszystko przeszłośc, martwa przeszłośc. Więc po co do niej wracam? Nie chce wracać...To tylko nieskończone królestwa myśli zamknięte w łupinie orzecha...

wtorek, 12 sierpnia 2008

Uwarunkowania zaburzenia osobowości z pogranicza

Wiekszośc koncepcji dotyczących powstawania zaburzeń psychicznych zakłada interakcję między podatnościa osoby a doświadczanym przez nia stresem. Podatnośc oznacza, że istnieje pewna, zazwyczaj biologiczna, predyspozycja do okreslonego sposobu reagowania. Gdy okoliczności, w których funkcjonuje dana osoba, ułoża się niekorzystnie - na tym podatnym gruncie może dojśc do rozwoju zaburzenia. W przypadku osobowosci z pogranicza za takie uwarunkowanie biologiczne mozna uznac specyficzna konfigurację cech temperamentu.

Osoby o wysokiej reaktywności, biologicznie wyposazone w wewnetrzny "wzmacniacz bodźców emocjonalnych", dobrze funkcjonuja w sytuacjach, gdy otoczenie dostarcza im stosunkowo niewiele bodźców. Ale łatwiej sie tez wyczerpują, co może wyznaczac takie obszary funkcjonowania, w ktorych czuja sie one dobrze i osiagaja optymalny dla siebie poziom pobudzenia. Wydaje sie, że ktoś o osobowości z pogranicza znajduje się w biologicznej pułapce, zastawionej przez brak harmonii cech temperamentu. Cechy takiej osoby nieuchronnie prowadzą do sprzeczności. Z jednej strony jest ona impulsywnym, nieustraszonym poszukiwaczem nowosci, co przejawia się w tendencji do podejmowania ryzykownych zachowań, sportów ekstremalnych, niekonwencjonalnych reakcji. Z drugiej zas strony jest bardzo wrażliwa na skrzywdzenie emocjonalne, na dezaprobate ze strony innych. Zalezy jej bardzo na nagrodzie, czyli na uznaniu dla własnych działań przez otoczenie. Konflikt jest nieuchronny - często bowiem ceną za niekonwencjonalnośc zachowań jest brak jednoznacznej ich aprobaty ze strony innych. Równiez poznanie partnera zyciowego w grupie poszukiwaczy nowości i zwolenników intensywnej stymulacji wiąże się z niestabilnościa relacji. Osoba z zaburzeniem osobowości z pogranicza poszukuje nowosci i stymulacji, a jednocześnie pragnie stałej, bezwarunkowej akceptacji i miłości. Pogodzenie tych dążeń jest niezwykle trudne. Dodatkowo, cechy biologiczne wydają się jeszcze bardziej komplikować funkcjonowanie takiej osoby. Łatwo wzbudzic u niej niezwykle silne emocje, najczęściej smutku i złości :(, a zarazem nie potrafi ona ich regulować. w efekcie podejmuje takie próby poradzenia sobie z negatywnym stanem emocjonalnym, które zamiast pomagac - szkodzą. Sposobem na regulacje emocji bywa alkohol, objadanie się, czy wreszcie samookaleczenia. Osoby z osobowoscia z pogranicza maja częściej dośc wysoki próg bólu, co oznacza, że sygnał bólowy sam w sobie jest zbyt słaby, aby przerwac samookaleczenie.

A. Popiel

niedziela, 3 sierpnia 2008

Ktoś mi wbił śrubokręt w serce i zabrał mnie z tego miejsca, gdzie nawet czułam że Bóg tak jakby mnie kocha. Rozmawiałam z Nim dużo i wiem, że przynajmniej jeden raz mnie wysłuchał. Być może ta decyzja nie była dla mnie najlepsza, jednak moje życzenie zostało spełnione. Brak mi zapachu powietrza na szczycie, pocałunków słońca na moich plecach, przestrzeni...Brak mi wszystkiego. Jestem kwiatem przesadzonym do obcego ogrodu. Wróciłam na stare śmieci i czuje że to nie moje miejsce. Właśnie, gdzie jest moje miejsce? Co ja tu właściwie robie? Czy to moja ręka i noga? Moje odbicie w lustrze? Moja ulica? Moje łzy? Co jest mną a co nie? Czemu bojąc się cierpienia daję go sobie coraz więcej i więcej? A właściwie co jest DOBREM a co ZŁEM? Sięgnęłam kiedyś po owoc drzewa poznania, lecz odpowiedzi nie uzyskałam. A tylko więcej pytań mi po głowie chodzi...No i to piętno. Piętno zwierzęcej miłości, litości i dobra. „Jam częścią tej siły co wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro”. Ale ja właśnie nie chce już zła. Chcę SPOKOJU. Czy ja kogoś krzywdzę? A dlaczego Kaj coraz częściej mnie nienawidzi? Kto mi powie dlaczego??? Kaj nie powie... „Spaniel kopnięty w brzuch przewraca się na plecy”. Hej! Kaj! Psa się głaszcze a nie kopie...

Tak bardzo bardzo brak mi tego miejsca. Tylko tam potrafię jeszcze marzyć. Tam mieszka moja dusza.

A tu co mam? Tylko śrubokręt w sercu i ciągle kopniaki. I wcale sobie na to nie zasłużyłam.