czwartek, 30 września 2021

 konstruuję Cię na nowo

oczekuję łagodności

czekam aż rozkwitniesz

historia napisze się sama

anarchia to siostra porządku

miewam jeszcze marzenia

 Znowu stan między być a nie być, żyć a nie żyć. Na całym świecie nie mogę dziś znaleźć domu, a jakieś potworne szaleństwo nawołuje mnie z najciemniejszej nory. Gdzie iść? Co zrobić? Tak bardzo kusi mnie, żeby skoczyć w tą otchłań. Teraz, w tej chwili, nie boję się zniszczyć wszystkiego. Dzisiaj nie lękam się przed niczym.

Rozmontowałam się na części, a śrubokręt połknęłam. Leżę bezbronna jak garść śrubek rozsypanych na chodnik. Możesz kopnąć mnie butem w losowo wybraną stronę.

Krwawię, myślę, ale nawet nie próbuję pozbierać się. Nie chcę brać na siebie żadnej odpowiedzialności.

Ty jesteś kruchy jak zamarznięta pajęczyna. Mogę przebić Cię palcem na wylot. Boję się, że się nie powstrzymam. Tak bardzo nie chcę Ciebie skrzywdzić. Na prawdę nie chcę skrzywdzić nikogo.