poniedziałek, 3 listopada 2008

Strach kłuje w żołądek. Co jeszcze powstrzymuje mnie przed omdleniem?

Bezkres pustki i beznadziei przede mną.

wtorek, 28 października 2008

Żmija wystawiła łeb ze swojej nory. W norze kryje się zemsta. Więc kimże w końcu jestem? Nie zrywaj maski Anioła, bo pod nia kryje sie żmija wychodowana na twej piersi. Przyoblekam sie w światło dobra i niewinności,a w środku kryje się ochyda-popiół, zepsucie i zgnilizna. 

Chcę powiedzieć do Ciebie proste słowa. Nie powiem. Nie zrozumiesz, zignorujesz.

Tak bardzo teraz potrzebuje, by objęły mnie Twoje silne ramiona. Teraz jestem tylko małym pyłkiem na wietrze. Złap mnie w kielich dłoni i ogrzewaj, póki znów sił nie nabiorę.

wtorek, 14 października 2008

Moja naiwność jest wirtuozerią. Za każdym razem gdy jestem szczęśliwa zapominam o tym, że to tylko chwila. Nie pamiętam jak to jest, gdy wszystko staje na głowie. Gdy przytłacza mnie samotność-nie pamiętam jak to jest być szczęsliwym. Amnezja uczuć...

Jesień krzyczy do mnie intensywnymi kolorami. A cóz ja widzę? Szarość, szarośc i błoto. Zmoknięte ptaki, kałuże, poranną mgłę...okrucieństo i sadyzm. Czy to czerwień? Tak to czerwień. I żółć i zieleń i pomarańcz. Zapach grzybów w piekarniku. Ciepła pościel. I...szarość, znowu szarość, puste łzy.

Ramiona Kaja rozkosz. Ramiona Kaja rozpacz.

Amnezja uczuć. Ambiwalentność uczuć.

środa, 10 września 2008

Zamknięta w swoim świecie. Jeszcze nigdy nie czułam sie tak jak teraz,nie znałam takich uczuć. Kiedy byłam mała ciagle krzyczałam że nienawidze siebie. Co ja mogłam wiedzieć wtedy o nienawiści? O tym jak to jest kiedy naprawde nienawidzi sie siebie,o tym co trzeba zrobić aby znienawidziec siebie. Nigdy tak bardzo sobie nie ufałam. Nie znam juz siebie. Kurwa co tu więcej napiać?

sobota, 30 sierpnia 2008

Szkoda mi mojego ciała. Biedne jest z tymi wszystkimi bliznami, przycharami...To tylko dowód tego że JA weszło w interakcje z tzw. światem. Biedne...nie jego wina. To wina ich...a ono cierpi.

wtorek, 26 sierpnia 2008

Czy można było ta bardzo się pomylić? Czy maleńki element może tak bardzo nie pasować do całej układanki? Odwieczne pytanie bez odpowiedzi...zadam je po raz kolejny DLACZEGO ZNALAZŁAM SIĘ NA TYM ŚWIECIE SKORO TAK BARDZO DO NIEGO NIE PASUJE??? Ja nie mam skóry, wszystkie nerwy nosze na wierzchu, wciąż ktoś na mnie wpada lub ociera się o mnie, można oszalec. Nie rozumiem schematów. N I E  R O Z U M I E M. I nigdy nie zrozumie. Nie wiem co znaczy to, czy tamto, bo dla mnie znaczy zupełnie cos innego. Nie umiem udawac chociaż cholernie bardzo próbuje. Nie potrafię wtopić sie w wasz świat bo on nie jest mój. Nie wiem co i jak mam robić. Nie mam pojęcia jak się bronić. Każdy dzien jest dla mnie jak pierwszy, ciągłe przechodzeie przez piekło. Dzień, noc, zły dzień, jeszcze gorsza noc. W kółko to samo.Wąż zeżarł własny ogon i wszystko sie zapętliło. Czasem myśle sobie uhm juz wiem jak mam to zrobić...i robie na odwrót. Nie umiem... Podobno sa ludzie szczęśliwi. No bo sa, widze ich czasem. Więc po co ja tu jestem skoro nigdy nie bede/nie bede umiała/nikt mnie nie nauczy być szczęśliwą...Bezsensowny bełgot wciąz tych samych mysli. I znowu znowu znowu JEBANA PIERDOLONA SAMOTNOŚC!!!!!!!!

środa, 20 sierpnia 2008

Dzisiaj dokładnie nie pamietam czym bylismy. Dysydentami świata? Wypowiedzielismy wielką wojne, trwalismy w niej przez lata, kazdy dzień był bitwą, poleglismy bo nie było pokoju miedzy nami. Z czym walczylismy? Chyba ze śmiertelnością. Bylismy święci, nietykalni, wierzylismy w to, że możemy zapanowac nad smiercią. Było w tym tyle ułudy co spełnienia. Choć nigdy więcej potem nie wierzyłam tak mocno, nie byłam tak silna swoja wiarą, nigdy juz nie byłam niesmiertelna...Sprzeczalismy się o to kto na czyim grobie zapali swiatło, chociaz na prawde pragnelismy lezec w jednej trumnie. Krew...krew lała sie codziennie, blizny zarastały bliznami. Boże, alez bylismy slepi. podpisaliśmy z Toba pakt. I może do cholery dostalismy to czego chcieliśmy? Niepamiętam...Pamiętam tylko że potrafilismy odnaleźc cały śiat w ziarenku piasku i nic, zupelnie nic nie było nam potrzebne. Bylismy wolni a jednak przykuci do ziemi. Ta ziemska powłoka bolała najbardziej, wstrzymywała nasze plany, przeszkadzała. Chcielismy ją zrzucic nie wiedząc o tym że zostalibysmy nędznymi robakami, nagimi i bezsilnymi, które spaliłoby nawet słabe słońce. I po cóż nam to wszystko było? Mowiłes "będziesz jeszcze piekniejsza kiedy bedziesz kobietą". Tymczasem ja sie zestarzałam w jednej chwili. I już wtedy wiedziałam że nic więcej nie bedzie mi dane. A jednak podążałam raz obranym kierunkiem i nic nie było w stanie mnie powstrzymać. I znów coraz więcej krwi...az w końcu umarłam. Moje cialo leżalo sobie gdzies tam na dole a ja? czym ja wtedy byłam? gdzie byłam? tego tez nie pamiętam. Po długim czasie wróciłam w swoje ciało. Z początku obce, inne...musiałam sie przyzwyczaić. Zrozumiałam wtedy że moja śmiertelnośc, fizycznośc jest jedyną drogą by dojśc do jakiejś wiary. Moja ostatnia szansa...Trzeba wziąc ten świat za ryj i zacząc od poczatku! To wszystko przeszłośc, martwa przeszłośc. Więc po co do niej wracam? Nie chce wracać...To tylko nieskończone królestwa myśli zamknięte w łupinie orzecha...

wtorek, 12 sierpnia 2008

Uwarunkowania zaburzenia osobowości z pogranicza

Wiekszośc koncepcji dotyczących powstawania zaburzeń psychicznych zakłada interakcję między podatnościa osoby a doświadczanym przez nia stresem. Podatnośc oznacza, że istnieje pewna, zazwyczaj biologiczna, predyspozycja do okreslonego sposobu reagowania. Gdy okoliczności, w których funkcjonuje dana osoba, ułoża się niekorzystnie - na tym podatnym gruncie może dojśc do rozwoju zaburzenia. W przypadku osobowosci z pogranicza za takie uwarunkowanie biologiczne mozna uznac specyficzna konfigurację cech temperamentu.

Osoby o wysokiej reaktywności, biologicznie wyposazone w wewnetrzny "wzmacniacz bodźców emocjonalnych", dobrze funkcjonuja w sytuacjach, gdy otoczenie dostarcza im stosunkowo niewiele bodźców. Ale łatwiej sie tez wyczerpują, co może wyznaczac takie obszary funkcjonowania, w ktorych czuja sie one dobrze i osiagaja optymalny dla siebie poziom pobudzenia. Wydaje sie, że ktoś o osobowości z pogranicza znajduje się w biologicznej pułapce, zastawionej przez brak harmonii cech temperamentu. Cechy takiej osoby nieuchronnie prowadzą do sprzeczności. Z jednej strony jest ona impulsywnym, nieustraszonym poszukiwaczem nowosci, co przejawia się w tendencji do podejmowania ryzykownych zachowań, sportów ekstremalnych, niekonwencjonalnych reakcji. Z drugiej zas strony jest bardzo wrażliwa na skrzywdzenie emocjonalne, na dezaprobate ze strony innych. Zalezy jej bardzo na nagrodzie, czyli na uznaniu dla własnych działań przez otoczenie. Konflikt jest nieuchronny - często bowiem ceną za niekonwencjonalnośc zachowań jest brak jednoznacznej ich aprobaty ze strony innych. Równiez poznanie partnera zyciowego w grupie poszukiwaczy nowości i zwolenników intensywnej stymulacji wiąże się z niestabilnościa relacji. Osoba z zaburzeniem osobowości z pogranicza poszukuje nowosci i stymulacji, a jednocześnie pragnie stałej, bezwarunkowej akceptacji i miłości. Pogodzenie tych dążeń jest niezwykle trudne. Dodatkowo, cechy biologiczne wydają się jeszcze bardziej komplikować funkcjonowanie takiej osoby. Łatwo wzbudzic u niej niezwykle silne emocje, najczęściej smutku i złości :(, a zarazem nie potrafi ona ich regulować. w efekcie podejmuje takie próby poradzenia sobie z negatywnym stanem emocjonalnym, które zamiast pomagac - szkodzą. Sposobem na regulacje emocji bywa alkohol, objadanie się, czy wreszcie samookaleczenia. Osoby z osobowoscia z pogranicza maja częściej dośc wysoki próg bólu, co oznacza, że sygnał bólowy sam w sobie jest zbyt słaby, aby przerwac samookaleczenie.

A. Popiel

niedziela, 3 sierpnia 2008

Ktoś mi wbił śrubokręt w serce i zabrał mnie z tego miejsca, gdzie nawet czułam że Bóg tak jakby mnie kocha. Rozmawiałam z Nim dużo i wiem, że przynajmniej jeden raz mnie wysłuchał. Być może ta decyzja nie była dla mnie najlepsza, jednak moje życzenie zostało spełnione. Brak mi zapachu powietrza na szczycie, pocałunków słońca na moich plecach, przestrzeni...Brak mi wszystkiego. Jestem kwiatem przesadzonym do obcego ogrodu. Wróciłam na stare śmieci i czuje że to nie moje miejsce. Właśnie, gdzie jest moje miejsce? Co ja tu właściwie robie? Czy to moja ręka i noga? Moje odbicie w lustrze? Moja ulica? Moje łzy? Co jest mną a co nie? Czemu bojąc się cierpienia daję go sobie coraz więcej i więcej? A właściwie co jest DOBREM a co ZŁEM? Sięgnęłam kiedyś po owoc drzewa poznania, lecz odpowiedzi nie uzyskałam. A tylko więcej pytań mi po głowie chodzi...No i to piętno. Piętno zwierzęcej miłości, litości i dobra. „Jam częścią tej siły co wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro”. Ale ja właśnie nie chce już zła. Chcę SPOKOJU. Czy ja kogoś krzywdzę? A dlaczego Kaj coraz częściej mnie nienawidzi? Kto mi powie dlaczego??? Kaj nie powie... „Spaniel kopnięty w brzuch przewraca się na plecy”. Hej! Kaj! Psa się głaszcze a nie kopie...

Tak bardzo bardzo brak mi tego miejsca. Tylko tam potrafię jeszcze marzyć. Tam mieszka moja dusza.

A tu co mam? Tylko śrubokręt w sercu i ciągle kopniaki. I wcale sobie na to nie zasłużyłam.

poniedziałek, 14 lipca 2008

poniedziałek, 7 lipca 2008

I co? I nic. Wieczna Zima. Miliony, miliony lat i wieków samotności. Czemu nie da sie zamknąć oczu i tak przez chwilę chociaz poudawać że sie nie istnieje? Czemu nie można dostać zwolnienia z życia chociaż na 2 dni, żeby nabrać powietrza, nabrać sił? Ale tu trzeba oddychać, mysleć, chodzić, mówić, udawać, pić, spać i o zgrozo! budzić się znowu. Boże, daj mi wakacje od mojego życia!!!!

środa, 2 lipca 2008

Nie wiem kiedy dokładnie to diabelskie zwierciadło rozpadło się na milion lodowych kawałków, malutkich igiełek lodu, ostrych i kłujących jak szpileczki, niosących ze sobą tak wielką siłę rujnowania i rozpadu.Nie wiem także w którym momencie jedena z tych licznych okrutnych drobinek poszybowała gdzieś hen w przestrzeń i z całą swoją straszliwą mocą utkwiła w oku Kaja. Wtedy Gerda spojrzała głeboko w oczy Kaja i zobaczyła w nich coś, co napełniło ja po samo dno przerażającą grozą.Wiedziała doskonale co za bestia czai się w tych pięknych zimnych oczach, znała ją dobrze, zbyt dobrze. Czy uderzyła ją nienawiśc Kaja? Sama nie wiem...Gerdy chyba nic już nie mogło zaskoczyć. Wiedziała dobrze jak niebezpiecznie jest być szczęśliwym, że każda chwila szczęścia w jej życiu zdarza się tylko po to by zostać jej odebraną, by jeszcze dotkliwiej mogła poczuć ból rozczarowania. Tak jakby diabeł pisał wielkimi literami "kocham cię Gerdo i nigdy nie przestanę". Wiedziała doskonale że ludzie kochają ją po to by za chwilę jej nienawidzieć, że dzień jest po to by przyszła ciemna noc, a słońce świeci tylko dlatego by rozpętała się wielka niszcząca burza. A jednak bolało. Być może Gerda jeszcze wierzyła, mimo wszystko i na przekór wszystkim posiadała resztki nadziei.Staneła więc pośród Wiecznej Zimy, rozejrzała się w koło. Nie było nic...pusta lodowa równina. Nic...Po raz kolejny przyszło jej stanąc przed wyborem. Czy walczyć z Królową Śniegu?

wtorek, 24 czerwca 2008

Einsturzende Neubauten

Sabrina

It's not the red of the dying sun
The morning sheets surprising stain
It's not the red of which we bleed

The red of cabernet sauvignon
A world of ruby all in vain

It's not that red

It's not as golden as Zeus famous shower
It doesn't come, not at all, from above
It's in the open but it doesn't get stolen
It's not that gold
It's not as golden as memory
Or the age of the same name

It's not that gold

I wish this would be your colour
I wish this would be your colour
I wish this would be your colour
Your colour, I wish

It is as black as malevitch's square
The cold furnace in which we stare
A high pitch on a future scale
It is a starless winternight's tale
It suits you well

It is that black

I wish this would be your colour
I wish this would be your colour
I wish this would be your colour
Your colour, I wish


wtorek, 25 marca 2008

Kalendarz z pierwszej klasy ogólniaka. "Siegając po szczęście mamy nadzieje że wszystko będzie normalne. Ale trzeba być szczęśliwym, żeby zobaczyć szczęście...Ja sięgam jak inni po sztuczne szczęście.Nie gniewaj się za to..." Teraz ja sięgam po sztuczne szczęście. Nie gniewaj się za to.

środa, 19 marca 2008

Mam problem ze zrozumieniem tego, że to jest własnie TU i TERAZ. To nie jest żaden przystanek ani drętwy epilog do pięknej bajki w której wszystko będzie fantastyczne, fanfaryczne, roziskrzone i pod moim pełnym i jedynym nadzorem. To nie jest fucking poczekalnia!
Ale do mnie to nie dociera...

sobota, 8 marca 2008

poprzez zwierciadło duszy
wpatruje się głeboko
by ujżeć co zamieszkuje za murem
piękno śnieżnobiałej skóry
aura która mnie otacza nie jest piękna
czerń serca -  to wszystko co pozostało mi do odnalezienia

ciemna rzeka płynie milcząco przez moje życie
jak odpływający gniew boży
mroczny cień tego co dotąd trwało
odpływa w martwym nieszczęsciu

żyć tylko po to by zobaczyć czym się stane
północ mym błotnistym domem
krótko przed wstapieniem ostatnia moja śmierć
jestem zmuszona podążać za płynącym strumieniem krwi

kiedy wino życia wyschnie
i przestrzeń kosmiczna pochłonie się
wyjmę z grobów wspomnienia i ożywię je
źródła udręki niszczący monsun

czwartek, 21 lutego 2008

Odyn umiera, z łańcucha chce sie zerwać Ogar Księżyca. Dziś nie mam siły na jakąkolwiek walkę. Odebrano mi resztki zapału...więc bawmy się, bawmy w wasz świat. Gdziekolwiek spojże pusta księżycowa równina. Nie ma nic we mnie.Tylko ta zionąca samotnością dziura, ten wiecznie brakujący element. Niepełna znów jestem. Nieposkładana, niepocieszona, niedopieszczona. Niepotrzebna?

Idę spać w Bezsennej Wieży, na cichej planecie za krańcem kosmosu. Zimno...Nie ma tych ramion które powinny mnie tulić. Jestem zupełnie sama.

środa, 20 lutego 2008

Dzieńdobry, mam na imie Zuzia. Pobawmy się w wasz świat...

wtorek, 19 lutego 2008

I znowu nie wiem czy chcę uciekać czy zostać. Ciągle coś obracam w zgliszcza, a potem wskrzeszam to z dbałościa o najmniejszy szczegół, tak by mogło egzystować dalej. Walczyć?... Odegrawszy rolę Odyna postanowiłam udac się na zasłużony spoczynek. Lecz jak zwykle nie było mi to dane. Wojna jest we mnie, wojna jest mną. HEIC NOENUM PAX!!! Tu nigdy nie będzie pokoju...

Nie wiem co robić. Odkopać topór i nadal niszczyć siebie w imię... własnie...w imię czego? Ideału ha ha ha ha!!! Nie ma ideału NIE MA NIE MA NIE MA!!! I jeśli chcę uratować resztki siebie musze raz na zawsze przestac wierzyć w ideały. Ale ten buntownik we mnie nigdy nie daje mi spokoju... Muszę mordować, mordowac siebie, codzień prawie. Tylko wtedy jestem sobą. Walczę o to by móc być sobą. Ale to znowu tylko zmierzch bogów. Po co wszczynac walke gdy klęska jest wiadoma. A własnie po to, by móc powiedzieć że chociaż próbowało sie walczyć o siebie. Przegram, bo nikt na tym świecie nie pozwoli mi być sobą.

A przeciez kiedyś wierzyłam w rzeczy absolutne. I były, istniały. Jako fantom który pękł w końcu i zabił mnie tym. Umarłam. I żyje:) A wtedy własnie byłam sobą. Byłam fantomem siebie. Ale to było takie piękne...

A teraz przykuli mnie kajdanami do twardej ziemi i każa sie uczyć jak bardzo jest twarda. Że to jest TU i TERAZ, że ja musze być silna i twarda i poznac co znaczy NORMALNE, i nie ma tu już miejsca na krzyki i płacze, nie ma miejsca na CUDY i nie przyjdzie nikt żeby mnie uwolnić...

I może nawet tak mi lepiej, otwieram oczy i próbuje...tak zwyczajnie, normalnie.Odnaleźc w normalności siebie. Taaak, wiem, że chcecie dobrze. Tak jest naprawde dobrze, czasami... Więc próbuje współpracować, choć z róznym skutkiem to wychodzi, próbuje zabić w sobie tego buntownika, marzyciela...Nie, nie będe Prometeuszem i nie przyniosę wam ognia...bo ten ogień to też przecież fantom...

- Ciiiiicho! Daj mi spokój- własnie wywieszam białą flagę...ha ha ciekawe na jak długo...

A może po prostu nikt mnie nie przytulił kiedy umarłam? I nadal tego nie robi.

sobota, 16 lutego 2008

Kiedy tylko odważe się być szczęśliwa pryska czar. Po raz kolejny przkonuję sie że magia nie istnieje a każdy pocałowany książe okazuje sie żabą. Pytam Boga a odpowiada mi Wąż. A właściwie który to który? Nie dla mnie ten świat, ja tu zupełnie nie pasuje.

piątek, 15 lutego 2008

niespodzianka, błęKitna noc, zawiedzione oczekiwania, niespOdziewany rozwój wydarzeń, marzenie nie do spełnienia, oschłość serCa, drżenie duszy, nowa nadzieja, cHwilowa pieszczota, zagubienie, skradziony pocAłunek, chęc ucieczki, powrót, siła raMion, oparcie, odrzucenie, tęsknota, nieistotne szczegóły, łaknienie czułości, spokojny sen, horyzont

środa, 13 lutego 2008

A może normlane nie znaczy złe? Nie wiem, ale szukam. Nic jeszcze nie wiem, ale jestem coraz bliżej...

Z całego pudełka kredek wyjmuje tą najżółtszą, najbardziej słoneczną. Mam zamiar teraz wszystko nią rysować.

Normalne nie jest złe?

środa, 23 stycznia 2008

Scire et tacere. O niektórych rzeczach lepiej jest nie mówić. Księżniczka wie o tym, dlatego rano wyjmuje spod sterty pierzyn maleńkie ziarnka grochu. Czasem jednego poranka znajduje ich kilka. Wszystkie wyrzuca, czasami tylko chowa niektóre do swojej szkatułki, jednak te jeszcze bardziej niektóre moga leżec tam miesiącami nawet latami.

Dzisiaj rano księzniczka nie znalazła ziarnka grochu, a gotowa była przyznać że coś niemiłosiernie ja w nocy uwierało. Zdziwiona bardzo iz nic ją nie boli nie dawala za wygrana i powzieła zamiar teatralnego zaszlochania nad brudnym czajnikiem. Ale i to jej nie szło. Westchneła więc malancholijni-eterycznie i porzuciła przyziemną czynnośc parzenia kawy. Usiadła na stołku i niczym prawdziwa Ananke poczeła ważyć losy świata. Mysli jej były iście paraboliczne, niemalże tak bardzo jak jej życie. Te pandemoniczne przeplatały sie z tymi słodkimi.

poniedziałek, 7 stycznia 2008

"NEVER TRUST ANYONE ESPECIALLY THE PEOPLE YOU ADMIRE. THOSE ARE THE ONES WHO  WILL MAKE YOU SUFFER THE WORST BLOWS"