czwartek, 30 września 2021

 konstruuję Cię na nowo

oczekuję łagodności

czekam aż rozkwitniesz

historia napisze się sama

anarchia to siostra porządku

miewam jeszcze marzenia

 Znowu stan między być a nie być, żyć a nie żyć. Na całym świecie nie mogę dziś znaleźć domu, a jakieś potworne szaleństwo nawołuje mnie z najciemniejszej nory. Gdzie iść? Co zrobić? Tak bardzo kusi mnie, żeby skoczyć w tą otchłań. Teraz, w tej chwili, nie boję się zniszczyć wszystkiego. Dzisiaj nie lękam się przed niczym.

Rozmontowałam się na części, a śrubokręt połknęłam. Leżę bezbronna jak garść śrubek rozsypanych na chodnik. Możesz kopnąć mnie butem w losowo wybraną stronę.

Krwawię, myślę, ale nawet nie próbuję pozbierać się. Nie chcę brać na siebie żadnej odpowiedzialności.

Ty jesteś kruchy jak zamarznięta pajęczyna. Mogę przebić Cię palcem na wylot. Boję się, że się nie powstrzymam. Tak bardzo nie chcę Ciebie skrzywdzić. Na prawdę nie chcę skrzywdzić nikogo. 

sobota, 27 lipca 2019

Strach. Lęk.Pustka.Nic....trochę Czerń...Tato!

niedziela, 7 lipca 2019

10.05.2019

Już nigdy
Piór skrzydeł ptaków
Nie zobaczę tak z bliska
Już nigdy
Nie poznam śladów zwierząt
Zapachu ich futra
Już nigdy nie zobaczę pracy rąk
Bez łzy potu i kropli krwi

Już zawsze
Czuć będę nieposkładanie
Wieczny brak elementu
Lęk, smutek, ciemność
Chłód czerni na karku
Twarzy i sercu i w krwi

Wieczne nieutulenie
Wieczne nispokojenie
Wieczne brakuje mi...

piątek, 15 grudnia 2017

Syneczku....serce mi pęka.
Nie wiem co mam Ci powiedzieć, abyś zrozumiał.
Mgła na moich oczach.
Czuję się jak szmata.

Zawsze będę Cie kochać Mikołajku.

piątek, 25 sierpnia 2017

Było pożegnanie, lecz nie na długo. Nic nie jest na długo, a już na pewno nie na zawsze. Jeśli raz urodzi się w człowieku małe zwierzątko to będzie w nim zawsze. Nie ważne co ten człowiek zrobi, jak bardzo wpisze się w społeczne ramy, ile wykona gestów na pozór uznawanych za człowiecze i moralne.

Człowiek ogólnie rzecz biorąc jest strasznym gównem. Człowiek to obrzydliwy twór poddany rytmowi fekaliów, rytmowi kurwy natury, która jest pojebaną suką psychopatką, bardziej okrutną niż tzw. wynaturzenia. Człowiek przychodzi na świat w w chuj skurwiały obrzydliwy sposób i w takim samym stylu go opuszcza. Wszystko w bólu, zgniliźnie, samotności, gównie, błocie. Ten czas między jednym a drugim na ogół nie bywa lepszy.

A potem chuj. Jeden wielki chuj. Jedna wielka jebana popierdolona niedoogarnięcia chujowa pustka. Nicość.

I na co to wszystko?

Czemu nikt nie dał ci nicości na wstępie? Czemu sam musisz do niej dojść raniąc się tak bardzo i tak ciężko, tak długą drogę przebywając? W jakim celu? Nie ma celu...nie ma sensu...nie ma niczego, czego wartoby się uczepić. Tak na prawdę nie ma kurwa NIC.

No to może nie chce mi się bawić w tą gierkę bez sensu. Bez wygranej, przegranej, bez sumowania punktów, wypłacania nagrody. Wielkie miałkie nic. Może nie chce mi się być miłą dla ludzi, nie chce mi się rozmawiać z nimi, przejmować ich losem, uprawiać rozmów o wielkim gównie. Nie chce mi się kurwa nic. Nie chce mi się patrzeć, słuchać, myśleć.

Czy w oddychaniu jest jakikolwiek sens? Czy jest jakikolwiek sens w jedzeniu czekoladek, skoro albo ich słodycz ci się znudzi albo się porzygasz?

sobota, 10 czerwca 2017

Dziękuje Ci za wszystko Kochanie.

wtorek, 7 lutego 2017

Ile jeszcze płatków śniegu musi spaśc na moje ramiona abym zmarzła? Ile uderzeń musi przyjąć ta skorupka orzecha aby odsłonić zgniłe wnętrze? Ile cierpień musi przyjąć moja dusza abym była w stanie powiedzieć co się ze mną dzieje?

Jestem mistrzem kamuflażu. A właściwie tak mi się wydaje tylko...czasem przez to wszystko przecieka osocze zgnilizny...a Ty widzisz wtedy tą moja maskę...tą złą. Czasem jestem zła...Przepraszam....

Zerwij ją

Zerwij

Zerwij

Zerwij kurwa zerwij!

Jestem i czekam