niedziela, 23 marca 2014

Piekielnie mi żal wszystkich nienapisanych słów bo o wypowiedzeniu ich nawet nie myślę. Tak wiele historii żyje w mojej głowie, a wiekszość z nich pozostanie tajemnicą. Lecz tajemnica musi mieć odbiorcę, musi być ktoś kto choćby domyśla się jej istnienia, przeczuwa...lecz wokół mnie tylko suchy pieprz, ludzie bez soku, bez myśli na przekór. Więc może moje historie nigdy nie istniały i nigdy nie zaistnieją?

Czy aby coś istniało musi zostać powiedziane? Gdzie żyją postacie z książek i ludzie z obrazów? Czy to doprawdy jest tak, że ich nie ma? Skoro mają twarz i charakter to jakże mogą nie istnieć?

Wiele rzeczy ciężko jest pomysleć a jeszcze ciężej napisać lub ba! wypowiedzieć. Najtrudniej pisać o życiu. A to dlatego, że...uwaga będzie żałosny banał...(werble!)...życie jest trochę jak sen. Czy chcemy tego czy nie to owszem, pod niektórymi względami życie to sen.

I dlatego coraz mniej piszę a więcej myślę. I przestaje się wstydzić rozpierdolu w moich myślach. Taka jestem i inna nie będę. Rozpierdolona na dwa, na dziesięć, na tysiąć osiemset.