Bezbrzeżnie coś sie połamało
I nim bezwiednie wpadło w ranę
Coś zakwililo i zaświtało
Zanim zostało połamane
Potem szyderczo jak skok z piętra
To bardzo chciało być przytulane
I grzęznąć w bredniach obiecało
Że nie chce nigdy byc tulane
Gdzie książe był, czym się zajmował
Że nie chiał obmyć mojej rany
To przecież nic się nie zdarzyło
Mały dysonans połamany
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz