czwartek, 3 marca 2016

To miasto do niedawna
Moim jeszcze było
Dziś objęła je słabość
Jest szarą zmarzliną

Przez mętne okno
Rannego tramwaju
Widzę jak ptaki
O bruk uderzają

Spadając szarpią
W geście rozpaczy
Powietrze zatrute
Od bólu i płaczu

Idę chodnikiem
Opłakanym deszczem
Oddycham podartym
Rozpaczą powietrzem

Obojętnie mijam
Ptasie czarne ciała
Zazdroszczę im śmierci
Też spaść bym chciała

Przez szybę autobusu
Zapłakaną, ciemną
Widzę świat skażony
Smutku pandemią

Przyklejam twarz do szyby
Od piór ptaków czarnej
Podziwiam świat w przededniu
Wojny nuklearnej

Ciężki wieczór opada
Gdy wchodzę do domu
Czuję jakbym wróciła
Do swojego grobu

Stoję w pustym oknie
Z czarną dziurą w głowie
Patrzę na krajobraz

Krajobraz po Tobie


dla S.

Brak komentarzy: