wtorek, 3 listopada 2015

Czasami zdarza się palimpsest z otchłani. Dzień, mgnienie, sen, cokolwiek...co przypomina przeszłość. Dawno zaponiane szaleństwo ożywa i przybiera inne kształty. Dławi, smuci, sprowadza na manowce.

Krew. Po pierwsze krew. Otwarta rana z której sączy się czerwona paranoja. Kąpiel w ogromnej wannie pełnej bąbelków i truskawkowej piany  zeszpeca zwykła krew. Z otwartej rany. Jakże mi przykro, że zepsułam kąpiel.

Przyjmuję nagły cios. Odbieram go jako śmiertelny. Szampan z moich żył uświetnia truskawkową wodę. Truskawki i bita śmietana. Wielkie NIC kiedy mówisz te słowa...

Krwawię mocno lecz nie korzystam z możliwości ucieczki. Walczę z potrzebą zabicia ciebie lub siebie. Przegrywam...Zanurzam się w truskawkową pianę...Znowu mnie pokonałeś. Poniżyłes tak jak lubisz.


PRZESZŁOŚĆ

Jak to cudownie brzmi...przeszłość...mmmmmmmm

Brak komentarzy: