wtorek, 10 listopada 2015

Już wiem, że światy są dwa. Obydwa są moje.

Ten w którym nie ma Ciebie. Ten w którym w żaden sposób nie obcujesz, nie ma świadomości istnienia Ciebie. Nie ma wspomnień, nie ma zapachu, nie ma myśli. Nie mamy ze sobą nic wspólnego. Bo nie istniejesz. I nigdy nie istniałeś. Totalna nieświadomośc Twojej osoby.

I ten drugi. Cały wypełniony Tobą. Ten, w którym tylko Ty jesteś jedyną treścią. Ty wypełniasz mi każdą chwilę niezależnie od tego gdzie jestem i co robię. Sprawiasz, że moje myśli panikują i konwulsyjnie rozbiegają się we wszystkie strony. Nie mogę ich zebrać. Niczego nie mogę zebrać, uporządkować, uładzić. Jestem jaka jestem. Jestem naga. Jestem sobą. Jestem wyciem i skowytem, piekielnym pożądaniem. Zasypiam snem nieświadomym i jałowym a budzę się w mokrej pościeli. Śnię o krwi i bólu...Czemu? Czemu, skoro tak bardzo wypełniona jestem miłością, tak bardzo, że zaraz wszystko wyrzygam! Sama nie wiem czego bardziej pragnę. Tego żebyś mnie napełnił czy do końca rozpruł...

Brak komentarzy: