niedziela, 22 listopada 2015

W niedzielny poranek obudziłam się na pustyni. Bywa i tak...zasypiasz w jakimś miejscu a budzisz się w innym. A więc znowu. Tylko ja i piasek. Nic poza tym. Znowu muszę wstać, otrzepać sie z pyłu i iść przed siebie zupełnie sama. Sama, samodzielna. Do bólu samodzielna. Idę więc w stronę horyzontu by dojśc do kolejnego dnia. Na piasku zauważam złowieszczy zygzak. Żmija znowu tu jest. Podpełza do mnie, owija się wokół mnie i już jest na moim ramieniu. Znowu robi to samo. Szepcze mi do ucha "nie zasługujesz". Jak oprzeć się jej w tej strasznej samotni? Jak jej nie uwierzyć?

Brak komentarzy: